W rocznicę wprowadzenia stanu wojennego – ‚Generale, dziękujemy’?

Generał Wojciech Jaruzelski, stan wojenny 13.XII.1981

Ile polskiej krwi polałoby się, gdyby gen. Jaruzelski nie wprowadził 13.XII.1981 stanu wojennego?

Rok temu napisałem króciutką notatkę nt. stanu wojennego („13 grudnia – refleksja nad pewną prowokacją multimedialną”, tekst został ukryty przed czytelnikami przez administrację niepoprawni.pl, wkrótce potem zablokowano tam moje konto i usunięto mój blog).

W tym roku planujemy nieco większe opracowanie (niestety już po tegorocznych ‚obchodach’, czyli ‚Idzie-antykomunach’ itp. zabawach ludowych dla naiwnego tłumu), ale sądzę, że zeszłoroczne refleksje, nie zdezaktualizowały się. Troszkę je rozbudowałem, prawdopodobnie dodam jeszcze kilka uwag w kolejnych dniach.

Narodowokomunistyczny zespół Sztorm 68 swego czasu dokonał prowokacji muzycznej (lub wyraził swoje poglądy) na temat stanu wojennego w utworze “Dziękujemy”.

Dziękujemy
(Stan Wojenny 13 Grudnia Sztorm 68 Dziękujemy)

Ciemna noc 13 grudnia
Plaga anarchii osiągnęła szczyt
Nad krajem chmury były coraz większe
Dojrzewał spisek – oto żydowski duch

W tę mroźną noc wszystko się urwało
Przecięta została wszelka buntu nić
Aresztowano wszystkich wichrzycieli
Cała semicka klika wpadła w sieć

Dziękujemy za wasze oddanie
Dziękujemy że broniliście nas
Dziękujemy wam za postawę
Wielki zryw w pamięci żeby trwał

Dziś dziękujemy za to naszym chłopcom
Że wtedy stanęli by bronić naszych chat
Że przed zalewem anarchii i żydowstwa
Bronili dzielnie nasz schorowany kraj

Dziś dziękujemy za ład i porządek
Za wielką ofiarność w czasie tamtych dni
To stan wojenny przekreślił plagę fałszu
Odkrył przed światem syjonistyczną grę!

W związku z tym utworem chciałbym się pokusić o małą rocznicową refleksję. Otóż jest w tym tekście powyżej niestety taka luka, że Merkava przez nią przejedzie … Lukę tą można scharakteryzować następująco: dlaczego ci niby patriotyczni, komunistyczni – ale niby narodowi, niby pro-państwowi aparatczycy (cywile plus wojsko) w 1989, dogadali się nie z “postmoczarowcami”, ale z trockistowskim, post-puławskim odłamem “opozycji” solidarnościowej? Jaka jarmułka wystaje tu spod rogatywki? Jakie mycki czają się w chałatach za rogiem okrągłego mebla? Stan wojenny wymagał akceptacji narodowej, walczono o nią. Stąd retoryka, stąd “mądrość etapu”. Szybko okazało się, że Polacy do odrodzenia narodowego nie dojrzeli, wolą, wzorem roku 1863, msze za ojczyznę od myślenia w kategoriach interesu narodowego, które próbowały szczepić rozproszone organizacje nacjonalistyczne – działający jawnie „Grunwald” – i kilka działających nielegalnie stronnictw o charakterze wczesnoendeckim (np. PWN Tejkowskiego). W 1989 rozpoczęto cyrk wielkiego rabunku (Jak zniszczono polski przemysł, pozbawiono Polaków pracy i wygnano ich z Polski), a dla totalnej dezorientacji społeczeństwa i zajęcia go czymkolwiek wymyślono pseudodemokrację i bezrobocie. I jedno i drugie świetnie się sprawdza do dziś. Naród obrabowano ze wszystkiego. Naród, który kiedyś strajkował w obronie kotleta w kantynie, dziś nie piśnie, gdy likwidowane są całe gałęzie przemysłu a tysiące idą na bruk. Oto, jak buduje się zamordyzm i ucisk społeczny. Kudy czołgom Jaruzelskiego do maestrii dzisiejszych zarządców kurczącej się w zastraszającym tempie masy upadłościowej po PRL …

Dziś w mediach prężą muskuły rozmaici bojownicy (już wtedy, oczywiście z całym ZSRR, oczywiście gołymi rękoma polskich robotników) o „niepodległość”. Ci bojownicy dziś twierdzą, że od początku walczyli o „niepodległość”, a nie „socjalizm z ludzką twarzą”. Oczywiście walczyli najbardziej kuriozalnymi metodami, jak dowodzi np. casus pana Antoniego Macierewicza: Niedoszły sojusz Macierewicz – Jaruzelski.

O tych bojownikach można przeczytać dość pikantne ciekawostki, które zgromadził pan Bob Kordecki: POLSCY POLITYCY O MENTALNOSCI SAJANOW (tu trzeba przewinąć do śródtytułu „POLSCY POLITYCY O MENTALNOSCI SAJANOW”, bo wpis zaczęto od komentarzy )
Linkowane wyżej umizgi Antoniego Macierewicza są elementem gry środowisk KORowskich zorientowanej na odsunięcie od stołu środowisk postmoczarowskich i całej „endokomuny”. Bo oto okazało się, że po stronie „lojalistycznej” zrobiło się zbyt polsko. Wprawdzie inicjatywa pana Antoniego pozostała bez odzewu, ale jak się okazało w Magdalence i przy Okrągłym Stole autentycznie narodowych sił polskich już nie było – całą „pulę” zgarnęły KORniki. Ot – „mądrość etapu”. Retoryka narodowa była potrzebna w 1981, ale w 1989 Polacy mogli już tylko zawadzać przy podziale tortu pomiędzy KORem, nieopozycyjnymi „puławianami” i międzynarodówką finansową.

Polecam również lekturę artykułów:
Stan Wojenny 13.XII.1981 – kulisy polityczne, ekonomiczne i stanowisko Stronnictwa Narodowego,
Sekrety Watykanu: Jak papież-Polak Jan Paweł II zaprzągł polskich księży do współpracy z CIA przeciw PRL i
“Kolorowe rewolucje” i ich organizatorzy a suwerenność i niepodległość państw i narodów. Co łączy polską “Solidarność” z ukraińskim “Majdanem”? .

18 Responses to W rocznicę wprowadzenia stanu wojennego – ‚Generale, dziękujemy’?

  1. tumry says:

    To się czyta jak komunistyczną agitkę.

    Palmer.Eldritch.1984: Tak, prawda to „komunistyczna agitka”. Brednie idiotów to „święta prawda”.

    Że też ludzie mimo empirycznego sfalsyfikowania marksizmu dalej swoje.

    Palmer.Eldritch.1984: Pan pisze nie na temat, ale mnie zżera ciekawość, czy był choć jeden kraj na świecie, gdzie w ogóle weryfikowano empirycznie marksizm, nie mówiąc już o falsyfikowaniu.

    Teraz rozumiem dlaczego człowiek nie może żyć wiecznie. Wytoczenie pod koniec XX w. wojny własnemu narodowi jest samo w sobie kuriozum tej miary, jak twierdzenie, że to od mieszania, a nie dodania cukru herbata robi się słodka.

    Palmer.Eldritch.1984: Stan wojenny był w tamtej sytuacji geopolitycznej przymusowym założeniem czapeczki dziecku, które podbechtane przez złoczyńców [RWE, CIA, BND, Mossad, Watykan] koniecznie chciało sobie odmrozić uszka. Polacy za słabo wówczas pojmowali, czyja jest krew, a czyja nafta … A dziś? Jak widać po Panu – nie jest lepiej. Może nawet trochę gorzej …
  2. Lotna says:

    „The tree of liberty must be refreshed from time to time with the blood of patriots and tyrants”
    Thomas Jefferson
    Faktycznie komunistyczna agitka.

    Palmer.Eldritch.1984: Jasne. Tylko czysta głupota i antypolskość lansowana pod przykrywką „patriotyzmu” przez żydoprawicę (i jej pożytecznych idiotów m.in. na niepoprawni.pl) nie jest „komunistyczną agitką”. Co do podlewania drzewa wolności krwią – proszę niezwłocznie podlać je własną. Wrogów wolności nie brak, choć wątpię, czy wie Pani, którzy to. Proszę tylko podlewać tą krwią tak, by nie mieszać w to osób trzecich, jak to niektórzy „patrioci” mają w zwyczaju.

    Krew się nie polała, a raczej nie polała się na ulicaj, bo ofiar śmiertelnych nie brakuje,

    Palmer.Eldritch.1984: To, co było, to żałośnie mało w porównaniu z tym, co mogło być, gdyby gen Jaruzelski nie interweniował, nakładając narodowi kaftan bezpieczeństwa, zanim zrobili to inni. A inni bardzo się do tego przymierzali, niezależnie od szerzonych obecnie dezinformacji, jakoby „interwencja groziła tylko w 1980”. Zgrupowanie pancerne spod Lwowa wycofano dopiero w 1983. Oddziały NRD-owskie i czechosłowackie też czekały w gotowości, tylko mniej się z tym obnosiły.

    a teraz Polacy są niewolnikami we własnym kraju, o ile w ogóle jeszcze żyją w Polsce a nie na emigracji. Waro było? Wątpię. Tym bardziej, że klatka nawet nie jest złota.

    Palmer.Eldritch.1984: Przynajmniej w jednym Pani trafiła.
    • Lotna says:

      „Co do podlewania drzewa wolności krwią – proszę niezwłocznie podlać je własną.”
      Nigdy taka potrzeba nie zaistniała, ale w razie gdyby tak się stało, proszę spać spokojnie, że nie zawahałabym się tego zrobić, zamiast układać się ze zdrajcami i oddać w niewolę na resztę życia, swojego i nie wiadomo ilu następnych pokoleń.

      Palmer.Eldritch.1984: Nie kwestionuję Pani dobrych chęci ani ofiarności. Tego Polakom (o ile jest Pani Polką) nigdy nie brakowało. To, czego Polakom brakowało zawsze, to rozum, który określałby, w jakich sytuacjach ofiara tego typu ma sens, a w jakich jest zbrodnią przeciw własnemu narodowi. Jeśli chce Pani zrozumieć, dlaczego nacjonalista nie ma prawa bezsensownie szastać krwią Polaków – i dlaczego taktyka polityczna nakazuje niekiedy nacjonaliście układy z silniejszym wrogiem i kapitulację, zapraszam do lektury tekstu Komu służy ten cały “powstańczy front”? – Uwagi do tekstu J. Engelgarda “Prof. Andrzej Nowak na pierwszej linii powstańczego frontu” – wraz z polinkowanymi tam opracowaniami. Dlatego np. postawa Stronnictwa Narodowego wobec stanu wojennego była rozumna, mimo, że może być dziś (wskutek ogłupienia Polaków latami propagandy żydoprawicowej) postrzegana jako „kolaborancka”. Sytuacje, kiedy należy poświęcać życie dla dobra narodu są o wiele rzadsze, niż się Polakom wydaje, a sytuacje, kiedy należy chronić życie Polaków, nie narażając ich na konfrontacje z góry skazane na klęskę (rok 1981 był takim przypadkiem) – o wiele częstsze. Dać się głupio zabić i narazić innych to nie bohaterstwo, tylko głupota i hańba. Dać się głupio zabić nie narażając nikogo – to pozbawić naród swojej pracy, inwencji, a na dodatek – ofiarnego żołnierza w bardziej stosownym do walki momencie.
      Pisze Pani: „nie zawahałabym się tego (podlewania krwią) zrobić, zamiast oddać w niewolę na resztę życia, swojego i nie wiadomo ilu następnych pokoleń”.
      Ze swojej strony napiszę tylko, że w poprzedniej wypowiedzi zauważyła Pani, że „a teraz Polacy są niewolnikami we własnym kraju, o ile w ogóle jeszcze żyją w Polsce a nie na emigracji. Waro było? Wątpię. Tym bardziej, że klatka nawet nie jest złota.”
      Z punktu widzenia nacjonalisty, czyli Polaka myślącego w kategoriach interesu narodowego, a nie romantycznych mrzonek, „honoru”, „odwagi” itp. protez intelektualnych dla samobójców, nie każda „wolność” jest lepsza od każdej „niewoli”. Celem narodu jest dostosowywanie postulatów suwerenności do istniejących możliwości ich osiągania – i jedynie za akceptowalną cenę krwi, a najlepiej – bez rozlewu krwi. Sporo o tym pisał Balicki, którego cytujemy w opracowaniu nt. Powstania Listopadowego (opublikowanego na PMN).

      P.S. Nie chcę się Pani czepiać o ortografię, dlatego tą uwagę zostawiłem na koniec, ale proszę, przez wzgląd na szacunek dla polszczyzny wahać się odtąd wyłącznie przez „h”; w Pani wypowiedzi poprawiłem, bo jeszcze by się komuś utrwaliło.

      • Lotna says:

        Przykro mi, ale Pańskie powątpiewanie w moją narodowość,

        Palmer.Eldritch.1984: Nie powątpiewanie – zabezpieczam się, bo opisuję cechy Polaków i odnoszę je do Pani, a Pani nie deklarowała się wcześniej jako Polka.

        poczas gdy to Pan pisze pochwalne peany na temat generała, który w obliczu (rzekomego) zewnętrznego zagrożenia wypowiedział wojnę własnemu narodowi (o ile ten generał jest Polakiem), kompletnie Pana dyskwalifikuje jako partnera dyskusji.

        Palmer.Eldritch.1984: Widzi Pani powyżej jakieś „peany”? Ja sprawdziłem na wszelki wypadek – i nie znalazłem. Co do „wojny całemu narodowi” – poparcie dla „Solidarności” w społeczeństwie polskim nie przekraczało wtedy 50%. Ale naturalna retoryka „kolorowych rewolucji” to właśnie uzurpowanie sobie mówienia w imieniu „całego narodu”. Działania Generała trudno określić jako „wypowiedzenie wojny narodowi”, raczej – rujnującej gospodarkę narodową i stwarzającej zagrożenie międzynarodową interwencją i/lub poważnymi zamieszkami (większymi niż Poznań’56 czy Wybrzeże’70) opozycji. Nie pierwszy raz wyrażanie trzeźwych sądów dyskwalifikuje mnie jako partnera dyskusji. Taka karma widać.

        P.S. Dziękuję za poprawienie mojego błędu ortograficznego.

  3. grzanek says:

    Gratuluję, jak widać po komentarzach – zwłaszcza na prawica.net – powyższy przyczynek trafił w czuły punkt tudzież „has hit the nail on the head”, jakby to powiedzieli zmanierowani korwinizmem epigoni żydo-anarcho-kapitalizmu z rzeczonego portalu. O pardon, w zasadzie – michalkiewiczowszczyzną – bo ciągle o tych razwiedkach i razwiedkach, do wyrzygania…
    Pozdrowienia

    Palmer.Eldritch.1984: Ten tekst powyżej to pobieżny szkic, zawiera prawdę, ale podaną po łebkach, „w telegraficznym skrócie”. Trochę mi wstyd, że tak łopatologicznie, ale nie miałem czasu. Na prawica.net poziom komentarzy jest żenujący, szczególnie ogłupionych i zdezorientowanych dzieciaków z NOP i ONR. I to ma być „nadzieja narodu polskiego”?!? W takim razie pora emigrować, bo Polski i Polaków zaraz nie będzie.
    • grzanek says:

      Niejaki WhiteResistance tu (http://prawica.net/36655#comment-600891) napisał:
      „Dogadanie się KORowców z juntą Jaruzelskiego była oczywista. Chodziło tu o protekcje, zachowanie wpływów i nachapanie się pieniędzmi. Żydzi, Masoni czy cykliści nie mieli tu nic do gadania”
      Jakież to trywializowanie idące w parze z dezawuowaniem udziału własnej nacji w rozgrabieniu majątku narodowego Polski symptomatyczne… Komuś chyba pali się grunt pod tałesem… Swoją drogą ciekawe, jak on ten swój ostentacyjny nb. „white supremacism” (ten pseudonim) godzi z tak daleko posuniętą spolegliwością wobec „starszych i mądrzejszych” (że gwoli konsekwencji znowu pojadę tym wyświechtanym „michalkiewiczem”). Schizofrenia?

      Palmer.Eldritch.1984: Patrz wyżej. Ten pan to osoba o bardzo niskiej inteligencji i bardzo niewielkiej wiedzy, ale raczej nie agent. Prawdopodobnie to zdezorientowany, ogłupiony Polak.
    • grzanek says:

      WhiteResistance kontynuuje:
      „Szanowny Panie PRL to był ustrój fikcyjny. Nie było bezrobocia ale połowa zatrudnionych to była banda bumelantów, nierobów i leniów. Podpierali się o maszyny i pili 10 kaw dziennie”

      Kto w takim razie odbudował Warszawę? Skąd te wszystkie gierkowskie blokowiska? Pewnie UFO zasiało, jak piramidy w Gizie… Ale przyjmując nawet wersję WR – w jaki niby sposób teza o „bandzie bumelantów, nierobów i leniów” ma stanowić argument przeciw konstatacji, że w PRL – mimo wszystko – bezrobocia nie było?

      Palmer.Eldritch.1984: To oczywiste idiotyzmy, szkoda czasu na ich komentowanie. Ale z tych bredni można się trochę pośmiać. Np. w PRL 90-95% Polaków określało się jako wierni kościoła rzymskokatolickiego. Skądinąd wiemy, że chrześcijan (w tym katolików) obowiązuje przykazanie „nie kradnij”. Bumelanctwo jest formą okradania całego narodu, a w ten sposób także własnej rodziny. Pan White Resistance (członek ultra-chadeckiego ugrupowania NOP, posługującego się instrumentalnie retoryką i etykietami narodowymi) właśnie napisał, że wszyscy katolicy w PRL byli przez 40 lat zatwardziałymi złodziejami. Ciekawe, czy partyjni koledzy wybaczą mu ten lapsus. No, chyba, że pan White Resistance chciał przez to powiedzieć, że w PRL nie było ani jednego katolika, co oznacza, że gdzieś po drodze Polacy przestali być narodem katolickim (i nie wyginęli, a nawet się rozmnożyli?!?). A takiego lapsusu partyjni koledzy mu niestety nie wybaczą.
  4. Franz says:

    swietny artykul, prosimy o wiecej

    • Chutor1 says:

      Wystarczy odrzucic stare myslenia i okaze sie, ze rozwiazania sa tak proste, ze kazdy bedzie sie dziwil, ze go wczesniej nie widzial. Poddani zwykle mysla, ze wladcy sa u wladzy bo maja odpowiednie ku temu srodki i wybrali z wielu mozliwosci najlepsza strategie. Swego czasu Chinczycy budowali mury w obronie przed nomadami az do czasu, gdy znalazl sie Mongol ktory zamiast zdobywac obroncow za murem odcial doplyw prowiantow do oblezonych. Tak dlugo jak dlugo poddani beda wierzyli, ze nalezy uzywac broni zalecanej przez panujacych tak dlugo beda sie sami ograniczac w mozliwosci wygrania. Cale szczescie, ze manifestacje zostaja zniszczone przez okupantow. Potrzeba jest matka wynalazku, zasmiecony mozg moze ich nie odkryc. Gdy wszyskie utarte drogi za zamkniete to jedynym rozwiazaniem jest zbudowanie nowej. Jedna rzecza, powtarzajacej sie w historii jest to, ze panowanie nie jest wieczne.

  5. AM says:

    „Lukę tą można scharakteryzować następująco: dlaczego ci niby patriotyczni, komunistyczni – ale niby narodowi, niby pro-państwowi aparatczycy (cywile plus wojsko) w 1989, dogadali się nie z “postmoczarowcami”, ale z trockistowskim, post-puławskim odłamem “opozycji” solidarnościowej? Jaka jarmułka wystaje tu spod rogatywki?”

    Nic nie rozumiem. Postmoczarowcy byliby lepsi? Bardziej patriotyczni? Skąd taka supozycja?

    Palmer.Eldritch.1984: Stąd, że gorzej dla Polski i Polaków po 1989 być nie mogło. Zrealizowano maksymalnie destrukcyjny ekonomicznie, demograficznie i politycznie scenariusz. Postmoczarowcom nie można odmówić dobrej woli, skorygowaliby więc działania jeśli skutki zaczęłyby być złe dla Polski i Polaków. Grupa niepolaków realizująca po 1989 „demokratyczne” i „rynkowe” przemiany działała w złej woli, z zamiarem zniszczenia państwa i narodu polskiego.

    Zawracanie głowy. Jaruzel miał 10 lat stanu wojennego, aby „przekazać” Polskę w patriotyczne dłonie, na pewno byli tacy Polacy, którzy podjęliby się takiego zadania. Ale nie przekazał. Pogadał z Rockefellerem. Podobnie jak wszystkie komunistyczne świnie z komunistycznego obozu środkowej Europy, które sprzedały ich kraje za grosze międzynarodowej finansjerze. Pan ma tu jakieś złudzenia? Wyprzedaż Polski nie była wyjątkiem. Była regułą. I Jaruzel, gdyby był patriotą, mógł ocalić kraj przed tą grabieżą — miał 300 tysięcy wojska, źle uzbrojonego, prawda, ale i tak nikt by nie podskoczył, nikt nie chciałby kolejnej wojny w Europie środkowej. Finanse? Jeden zł za jedną godzinę pracy — papier państwowy, żadnej inflacji, międzynarodówka finansowa moźe się ugryżć w d…. Niewykonalne? Hitler tak właśnie zrobił, pamięta Pan?

    Palmer.Eldritch.1984: Przecież o tym jest mowa w tekście powyżej. Gen Jaruzelski ma jednak pewną zasługę dla narodu polskiego. Taką, że uniemożliwił niepolskim prowokatorom urządzenie kolejnych jatek, przelewanie polskiej krwi, zrobienie z Polski drugiego Afganistanu, tyle że na terenie nie górskim, a równinnym. Po tym Afganistanie nie byłoby śladu po paru miesiącach. Poza licznymi polskimi grobami.

    No ale to był Jaruzel. Znał się chyba tylko na karabinie KBKS i granacie ręcznym. A miał 300 tysięcy żołnierzy. Du*k. Koszmarny du*k.

    Palmer.Eldritch.1984: Politykę gen. Jaruzelskiego ograniczały zarówno Moskwa, Watykan, Tel-Aviv., jak i głupota samych Polaków. Ile milionów zapisało się do „Grunwaldu” bądź nielegalnych polskich ugrupowań narodowych? Mieli parę lat na to, by zrobić sobie legalną i nielegalną polską przeciwwagę dla „opozycji” spod znaku CIA, BND, STASI i „krzyża”, czyli służb wywiadowczych Watykanu, które do spółki z Reaganem kopały Polakom i Polsce grób.
  6. z metra cięty says:

    dobry tekst,tak jak pisał Stachniuk,polakatolik dufny nic nie rozumie i wszedzie szuka przyczyn tragedii ale nie w sobie samym…

  7. tumry says:

    Niezły z Ciebie bydlaczek Palmer.Eldritch.1984 jest. Nie mówiąc już o tym, że manipulujesz wpisami. Niech żyje Papkin, co nie.

    PS. Z Reaganem to już przesadziłeś. Acha i jeszcze Wolski-Jaruzelski gen. Wojciech Witold miał przeciwko sobie Boga, mimo to wygrał. Wot maładiec.
    _________________

    Palmer.Eldritch.1984: Nie wiem jak rozumieć, że manipuluję wpisami. Na czym polega przesada z Reaganem? Napoleon mawiał, że Bóg jest po stronie tego, kto ma lepszą artylerię. Nie sądzę, by przeciwnicy generała mieli w tym przypadku lepszą. Proszę kontrolować sposób, w jaki się Pan do mnie zwraca bo skończy Pan karierę komentatora w tym miejscu. To ostatnie ostrzeżenie.
  8. Zawłaszczenie mitu „Żołnierzy Wyklętych” ma służyć : po pierwsze- do wywołania walki Polaków z Polakami – co praktycznie dzieje sie na naszych oczach, po drugie – do wzniecenia polskiego nacjonalizmu, aby go skierować przeciwko innym Słowianom , a w szczególności Rosjanom – co również dokonuje się na naszych oczach. W tym celu zamierza się , a praktycznie wykorzystuje się młodych , niedoświadczonych , gniewnych polskich kibiców – popatrz oprawy choreograficzne /propagandowe/ meczów piłkarskich.

    _________________

    Palmer.Eldritch.1984: Pisze pan: do wzniecenia polskiego nacjonalizmu, aby go skierować przeciwko innym Słowianom – nacjonalizm nie jest skierowany przeciw jakiejkolwiek grupie. Nacjonalizm to myślenie zorientowane na korzyści własnej grupy etnicznej i obronę jej interesów na jej ziemi. Nacjonalizm jest postawą defensywną a nie – agresywną. Jeśli chce Pan prawidłowo nazywać pozbawioną sensu politycznego, ekonomicznego i demograficznego wrogość wobec innych grup etnicznych umotywowaną właśnie względami etnicznymi, należy ją określać mianem szowinizmu. Tyle, że wrogość polskich „patriotów” wobec Rosjan nie ma podłoża etnicznego ani politycznego, jest efektem „polityki historycznej”, która ma, przy użyciu odwołań do emocji, a nie polskiego interesu narodowego, zaganiać Polaków do obozu „euroatlantyckiego”, pozostawanie w którym jest dla Polski wysoce szkodliwe – ale dla USA i jego właścicieli – przydatne w rozgrywce przeciw Rosji.

    To, że mit „żołnierzy wyklętych” jest wykorzystywany do szczucia Polaków przeciw Rosjanom i PRL jest oczywiste. Tak samo jak to, że „antykomunizm” jest metodą kopania rowu pomiędzy Polakami a ich interesem politycznym, ekonomicznym i demograficznym. Negowanie pozytywnej roli PRL w życiu narodu polskiego i eksponowanie najczarniejszego okresu stalinizmu – oraz podnoszenie politycznej głupoty do rangi cnoty narodowej nie mają jednak nic wspólnego z nacjonalizmem. To, że różnym młodym ludziom wmawia się, że nacjonalizm to „antykomuna” i kult „żołnierzy wyklętych”, nie znaczy jeszcze, że takie postawy mają cokolwiek wspólnego z nacjonalizmem. Mają natomiast zadziwiająco wiele wspólnego z planowo dysfunkcyjnym pseudopatriotyzmem forsowanym przez PiS i jego medialne zaplecze. Zalecam zapoznanie się z tym komentarzem: Kto usiłuje eksploatować politycznie tragedię “wyklętych” – i dlaczego pytania o to nie podobają się Stanisławowi Michalkiewiczowi #1.

    Dodatkowo warto przeczytać teksty: Powstanie Listopadowe – kult błędów politycznych, fałszywych bohaterów i jego skutki i Powstanie Styczniowe – chybiony patriotyzm i spustoszenia w świadomości narodowej współczesnych Polaków

  9. PS. w sieci natrafiłem też na taki materiał :

    http://networkedblogs.com/Vxztx

    _________________

    Palmer.Eldritch.1984: Wartościowe opracowanie, dziękuję, z tym zastrzeżeniem, że powinien je Pan zamieścić pod innym tekstem. Proszę przejrzeć wpisy i tam w komentarzu dodać bezpośredni link do tekstu.
  10. przemex says:

    Niestety to właśnie nacjonalizm/szowinizm szczególnie w skrajnej odmianie takiej jak banderyzm na Ukrainie w połączeniu z chrześcijańswem róznych odłamów na które siłą nawrócono Słowian
    jest świetnym narzędziem w polityce dzielenia i napuszczania wzajemnie na siebie narodów słowiańskich w myśl taktyki dziel i rządz.

    _________________

    Palmer.Eldritch.1984: Rozpowszechnia Pan nieprawdziwe informacje. Szowinizm to uznawanie własnego narodu za lepszy od innych i dążenie do wymordowania innych narodów (by zająć ich ziemię dla własnego narodu) lub uczynienia z nich niewolników. Szowinizmem była ideologia hitlerowskich Niemiec, błędnie nazywana narodowym socjalizmem. Szowinizmem była doktryna Doncowa, ale nie w obszarze integralności nacjonalizmu, czyli nadrzędności interesu narodowego, tylko w obszarze przyznania narodowi prawa do eksterminacji innych, w ramach darwinowskiego „przetrwania najlepiej przystosowanych”. Szowinizmem jest wreszcie cały judaizm rabiniczny oparty na talmudzie.

    Nacjonalizm z szowinizmem nie ma nic wspólnego, poza tym, że jest z nim mylony. Nacjonalizm to nie ideologia bandytyzmu narodowego wymierzonego przeciw innym narodom, tylko ideologia zwrócona do wewnątrz. Nacjonalista myśli w kategoriach obrony interesów swojego narodu tam, gdzie są one zagrożone przez działania innych narodów. Myśli w kategoriach zapewnienia bezpieczeństwa i dobrobytu rodakom, ale nie kosztem niedoli innych narodów. Nacjonalizm to idea poszanowania praw innych narodów na ich ziemiach, to idea takiego postępowania, tak na szczeblu państwa, jak i na szczeblu jednostki, wobec innych narodów, jakiego pragnęlibyśmy od innych dla nas. Nacjonalista poświęca interes prywatny dla dobra narodu i jego państwa, ale czyni wszystko, by nie budować dobrobytu własnego narodu za cenę cierpienia innych narodów. Nacjonalizm to realizowanie kantowskiego imperatywu kategorycznego nie tylko na szczeblu indywidualnym, relacji międzyludzkich – ale i etnosu i relacji międzyetnicznych. Nacjonalizm w żadnym stopniu nie jest skonfliktowany z ideą panslawistyczną, wręcz przeciwnie – tak jak jesteśmy winni lojalność członkom najbliższej rodziny (nacjonalizm), tak jesteśmy winni lojalność dalszej rodzinie (panslawizm). Na rzecz panslawizmu przemawia ponadto wspólnota losów całej Słowiańszczyzny – wspólne zagrożenie i wspólny interes w zrzuceniu jarzma „euroatlantyckiego”.

    Moim zdaniem podzielenie Słowian na poszczególne narody takie jak rosyjski, polski, serbski, ukraiński, słowacki, czeski i inne na fali rozwijającego się w XIX/XX wieku nacjonalizmu nie było i nie jest dobre w skutkach co widzimy obecnie, uniemożliwia to właściwie dojście do porozumienia pomiędzy Słowianami co jest na rękę okupantowi anglo-amerykańskiemu wspomaganemu/kontrolowanemu przez finansjerę z Wall Street i Londynu któremu nie w smak jest sojusz pomiędzy narodami Słowiańskimi, bo taki sojusz byłby zagrożeniem dla ich interesów na kontynencie euroazjatyckim i byłby zagrozeniem dla ich planów podboju i osiagniecia pełnej dominacji na tym kontynecie.
    _________________

    Palmer.Eldritch.1984: Świadomość narodowa nie jest zła. Pana świadomość, że należy Pan do rodziny Jarzyńskich nie przesądza o tym, że będzie Pan krzywdził Kowalskich czy Wiśniewskich, bądź toczył z nimi wojny. Jak czułby się Pan, gdyby zakazano Panu posługiwania się własnym nazwiskiem bądź kochania Pana rodziny bardziej niż Wiśniewskich i Kowalskich? Kwestia niezgody między narodami słowiańskimi jest przeszłością – i stanie się wstydliwym epizodem, kiedy wszystkie narody słowiańskie staną się narodami świadomych nacjonalistów, a nie – grupkami głupców szczutych na siebie przez „euroatlantyków” i „anglosasów” (obecnie) oraz Watykan (od początku dziejów katolicyzmu na ziemiach słowiańskich).

    Wiem, skąd u Pana wzięły się te przemyślenia o szkodliwości nacjonalizmu. Niestety Pana autorytet w kwestii nacjonalizmu myli się. Gdyby nie nacjonalizm, to w obszarze oddziaływania niemczyzny nie pozostałby żaden ślad po słowiańskiej tożsamości. Tej nie da się budować inaczej, niż jako wyższe piętro solidaryzmu – solidaryzmu etnosów, w ramach superetnosu, tak jak polskość była i jest budowania na bazie wspólnoty grup etnograficznych (one się już mocno rozmyły, praktycznie nie funkcjonują, poza np. kurpiami i góralami; do tego przyczyniła się w znacznym stopniu powojenna zmiana granic) w obrębie etnosu.

  11. grzanek says:

    Chciałbym zasygnalizować jedną rzecz. Pragnę mianowicie zwrócić Panów uwagę, że to całe zamieszanie wokół terminu „nacjonalizm” to najprawdopodobniej nie przypadek. To tylko z pozoru taka niewinna, jałowa logomachia. Idzie bowiem o coś ważkiego. Mówiąc wprost: dzisiejsze rozumienie pojęcia „nacjonalizm” to efekt nowomowy narzuconej Polakom po 1944 roku. Pamięta ktoś, za co tow. Wiesław został odsunięty ze stanowiska I sekretarza PPR, a potem zaś wydalony z PZPR i w końcu – uwięziony? Tak jest – za „odchylenie NACJONALISTYCZNO-prawicowe”. Kto w czarnej epoce stalinizmu indukował dwójmyślenie, a w efekcie – spowodował, że termin „nacjonalizm” stał się myślozbrodnią? Dość powiedzieć, kto stał za wynalazkiem odchylenia nac.-praw. Jakub Berman.
    _________________

    Palmer.Eldritch.1984: W debacie „politpoprawnej” (w III RP, bo w PRL nie było wyboru postawy politycznej – była „partia” albo bezpartyjność) spektrum dyskutowanych postaw politycznych zostało planowo zawężone. Z jednej strony jest „normalność”, czyli internacjonalizm, wspieranie multikulturalizmu itp., negowanie istnienia narodów i roli narodu w życiu jednostki. Z drugiej strony każde odstępstwo od internacjonalizmu, każde poczuwanie się do więzi ze swoim narodem i deklarowanie odrębności od innych narodów i ras jest określane jako szowinizm lub zamiennie nacjonalizm. Z całą pewnością terminów tych nie mylono w czasie zaborów ani w okresie międzywojennym (Liga Narodowa: Dmowski, Balicki). Miarą absurdalności sytuacji jest to, że w „politpoprawnej” debacie nawet zbyt gorliwe kibicowanie polskiej reprezentacji podczas zawodów jest postrzegane jako „niebezpieczny nacjonalizm” (bo kibicujemy Polakom dlatego tylko, że są Polakami … co swego czasu bardzo niepokoiło redaktorów z „Wiadomości” w TVP 1). Warto dodać, że patriotyzm nie ma nic wspólnego z nacjonalizmem. Patriotyzm to swoisty „zespół cnót obywatela republiki”, niekiedy uzupełniony „miłością” do określonego terytorium. Patriotyzm ma sens w państwie wielonarodowym, gdzie utrwala etos służenia państwu, niestety jeśli ma zastępować nacjonalizm w państwie jednolitym etnicznie staje się niebezpieczny dla przetrwania narodu – bo nie zawiera żadnych składników, pozwalających chronić terytorium narodowe przed masową imigracją. Dodatkowo patriotyzm jest w państwie narodowym nonsensem z punktu widzenia sterowania. To interes narodu ma determinować politykę państwa, państwo jest narzędziem realizacji interesów politycznych, demograficznych i ekonomicznych narodu. Naród pełni rolę służebna wobec państwa („patriotyzm”) tylko w tym sensie, że osiąganie celów ogólnonarodowych za pośrednictwem organizmu państwowego jest możliwe jedynie przy propaństwowej (etatystycznej, anty-anarchistycznej) postawie obywateli. Można powiedzieć, że w momencie, w którym nacjonalizm słabnie, zostaje wyparty przez „patriotyzm”, naród traci pozycję suwerena względem państwa, staje się własnością aparatu państwowego, bo patriotyzm to etos służby państwu, a nie – podporządkowania państwa potrzebom narodu.

    Po roku 1989 mamy do czynienia z rezurekcją nowomowy, tym razem – dla odmiany – proweniencji Zachodniej, chociaż tak naprawdę – „wiadomojakiej”. Tam też „internacjonałów” nie brakuje. „Na Zachodzie bez zmian”. Amerykańscy neokonserwatyści (eks[?]-troskiści) są tego najlepszym przykładem.

    Pewnie się dowiem – nie bez racji zresztą – że kolejny raz wklejam źródło o wątpliwej wartości merytorycznej. Ja wiem, że doc. Kossecki ma „swoje za uszami” – nie wdaję się w dywagacje, czym jest to spowodowane – ale w tej materii ma niewątpliwie rację. Wklejam fragment prelekcji, podczas której wyłożono przyczyny, dla których termin „nacjonalizm” przeszedł tak swoistą metamorfozę semantyczną.

    http://www.youtube.com/watch?v=UbmtFB0-T8c
    _________________

    Palmer.Eldritch.1984: PZPRowsko-SBecka przeszłość pana Kosseckiego nie ma dla mnie żadnego znaczenia. Pana Kosseckiego dyskwalifikują:
    1. Jego pozowanie na autorytet historyczny, podczas gdy jest w istocie ignorantem:
    https://tinyurl.com/m2k2fn8
    https://tinyurl.com/n5od7wk
    2. Tendencyjność „analiz”, które wciska swojemu, niezbyt krytycznemu audytorium
    3. Mieszenie działalności ewangelizacyjno-misjonarskiej z działalnością polityczną, czyli zanieczyszczanie myśli narodowej katolicyzmem. Efektem jest powielanie błędu popełnionego przez Dmowskiego pod wpływem Jędrzeja Giertycha (patrz Dmowski kontra myśl konserwatywna i regres polskiej myśli narodowej). Skutek: w oczach Polaków idea narodowa to idea fanatyków religijnych i obłąkańców, a nie – trzeźwych pragmatyków, chcących, zamiast dzielić naród polski po linii wyznaniowej – scalać go po linii wspólnego interesu politycznego, ekonomicznego i demograficznego. To odstrasza Polaków, którzy pojmują, że wyznanie to sprawa prywatna każdego człowieka, a nie – sprawa wspólna etnosu – i że w istocie idea narodowa jest w takiej sytuacji jedynie przykrywką, pod którą fanatycy religijni chcą forsować swoje interesy zbiorowe. Oznacza to, że Kossecki forsuje fałszywe wzorce idei narodowej, które zagwarantują brak jej nośności, brak możliwości scalenia Polaków myślących narodowo – czyli słabość partii narodowej. To jest przygotowywanie gruntu pod walki frakcyjne na linii „narodowi” katolicy – Polacy pojmujący ideę narodową. Jedyny sposób, by tych walk nie było, to powrót do „Myśli nowoczesnego Polaka”, do dorobku Balickiego – i odbudowa idei narodowej jako idei państwowo-etnicznej, a nie – kulturowo-religijnej.

    Wiele osób nie rozumie problemu skrętu polskiego ruchu narodowego w fanatyzm katolicki / zawłaszczenia polskiego ruchu narodowego przez katolicyzm. Częściowo za to odpowiadała silna rola kościoła rzymskokatolickiego w życiu narodu w czasach rozbiorów, częściowo – potrzeba przyciągnięcia do ruchu narodowego mas katolickich niezdolnych do przyswojenia idei narodowej. Częściowo – konieczność występowania w koalicji z chadecją. Ale istniał jeszcze jeden powód. Multietniczność i wiara w asymilację mniejszości poprzez katolicyzm. Nawet w ND było sporo Żydów, skatoliczonych, niby-spolonizowanych, niemniej – Żydów. I im było bardzo na rękę tworzenie „katolickiego narodu polskiego”, bo chcąc przynależeć do „narodu polskiego” mogli jedynie stać się (powierzchownie lub nie tylko) katolikami, żydowskiego pochodzenia zatrzeć nie mogli. Wyobraża sobie Pan, że Żyd w ND będzie optował za kryterium etnicznym polskości? A za katolickim – może i będzie, bo ono go nie wyklucza z grupy, do której aspiruje. To jest ciekawy aspekt historii ruchu narodowego i jego doktryny. Tyle, że ta doktryna, która miała jakiś sens w wieloetnicznej II RP w III RP jest nie tylko anachroniczna, ale i szkodliwa. Polacy stanowią 96,5% składu etnicznego obywateli III RP. I to powinno skłaniać do odwrotu ze ślepej uliczki, w którą polska doktryna narodowa weszła. Dziś naród polski przestaje być katolicki, pora pomyśleć, jak zrewidować anachroniczną doktrynę (ślepą uliczkę względem „wczesnoendeckiej” Balickiego i Dmowskiego z „Myśli …”), by naród polski nie przestał być polski. Rekolekcje i katecheza nie są niestety drogą rokującą jakiekolwiek nadzieje w tej kwestii.

    Ogólnie to trzeba przyznać Żydom jeden wielki sukces – udało im się wyrwać zęby polskiemu ruchowi narodowemu, przerabiając go niepostrzeżenie na drużynę ministrantów licytujących się na demonstrowanie zewnętrznych objawów pobożności. Ruch narodowy stał się więc w istocie, wskutek intryg i katastrofalnych błędów ideologicznych Dmowskiego i OWP chadecją, nawet o tym nie wiedząc. I zatracił swoją zdolność służenia narodowi – na rzecz przymusu służenia Watykanowi.

    Od wojującego ateisty do narodowca jest równie daleko jak od fanatyka religijnego udającego narodowca (i głoszącego się narodowcem). Z kilkoma zastrzeżeniami. Wojujący ateista może się ze swojej postawy wycofać na gruncie racjonalnym – i pojąć ideę narodową, która z wojującym ateizmem nie ma tak samo nic wspólnego, jak z wojującym katolicyzmem. Wojujący katolik zajmuje się odbieraniem praw do polskości lub poglądów narodowych Polakom nie podzielającym jego światopoglądu – i w istocie dzieli naród (który ma za nic – bo nie potrafi uszanować Polaka w innowiercy lub agnostyku) na “swoich” i “obcych” – wzdłuż najbardziej szkodliwej linii podziału – irracjonalnej, wykluczającej wszelkie porozumienie (bardzo duży atut dla syjonistów – dzielić naród wzdłuż takich osi, że o porozumieniu nie ma mowy). Swoich poglądów na gruncie racjonalnym oczywiście nie zmieni.

    Wiem, że również nie powinienem – ale tutaj rebbe Michalkiewicz również mówi prawdę:

    http://www.youtube.com/watch?v=iGyJXwwhiCY

    Warto przy okazji zwrócić uwagę, na „skonfundowanie” [?] osoby, która – wg polskojęzycznych mediów – ma jakoby należeć do awangardy polskiego RN – prof. Wolniewicza.

    Pozdrowienia
    _________________

    Palmer.Eldritch.1984: Wolniewicz nie miał wówczas tej kwestii przemyślanej, potem używał metafory Michalkiewicza, którą poprawił. Nie należy przesadzać z atakowaniem prof. Wolniewicza, bo jego bilans w działalności jest zdecydowanie korzystny (wartościowe książki), mimo szerzenia islamofobii i kreowania Izraela na obrońcę „cywilizacji łacińskiej” przed „arabskim żywiołem”. Polaka islam mógłby obchodzić tylko o tyle, o ile jest związany z napływem obcej etnicznie ludności do Polski (mówimy jej grzecznie – „wracajcie do swoich ojczyzn i tam budujcie dobrobyt swoich narodów”) bądź wikłaniem Polski przez Polaków wyznających islam w „świętą wojnę” przeciw „niewiernym” (tym mówimy – Polska jest państwem świeckim i nie reprezentuje w polityce wewnętrznej ani międzynarodowej interesów żadnego z wyznań, kto tego nie chce pojąć i podejmuje działania bezprawne trafia do aresztu).

    Zwracam uwagę na to, że syjonizm jest nazywany przez obu panów „żydowskim nacjonalizmem”, do którego „Żydzi mają pełne prawo”. Obaj panowie oszukują słuchaczy. Syjonizm obok idei tworzenia żydowskiego państwa narodowego, był ideą żydowskiej supremacji nad narodami świata, tak, jak to zapisano w Talmudzie. Nawet w obrębie syjonizmu doszło w pewnym momencie do rozłamu, ponieważ część Żydów sprzeciwiła się migrowaniu wszystkich Żydów do ich planowanego państwa (tą frakcję „pełnej migracji” od biedy można podciągnąć pod nacjonalizm – tyle, że zakładała pozbycie się dotychczasowych mieszkańców ziem przewidzianych do zamieszkania przez Żydów), argumentując, że muszą zabezpieczać żydowską dominację na miejscu, w krajach, w których żyją. Miało to też służyć wykorzystaniu państw, w których Żydzi mieli silną pozycję, do wspierania polityki narodowego państwa żydowskiego. Zwyciężyła druga opcja.

  12. przemex says:

    Ja osobiście czuję się Słowianinem/Polakiem i nie mam nikomu za złe że czuje się na przykład Rosjaninem, Białorusinem, Czechem, Serbem czy Ukraińcem, proszę bardzo nie mam nic przeciwko temu, każdy ma prawo czuć się tym kim chce się czuć, powiem że to nawet lepiej ponieważ Słowiańszczyzna dzięki temu nie jest jakimś monolitem, tylko jest różnorodna ale z drugiej strony te różnice pomiędzy poszczególnymi narodami słowiańskimi są wykorzystywane na przestrzeni dziejów przez różne zakulisowe siły w celu szczucia Słowian na siebie nawzajem. Dodatkowo katastrofą dla Słowiańszczyzny było podzielenie jej na przeciwstawne obozy katolików i prawosławnych potem jeszcze protestantów a kompletnie namieszało dorzucenie do tego ateizmu, to skutecznie skłóciło Słowian i umożliwiło agenturze okupanta dowolne manipulowanie nimi w celu realizacji swoich brudnych interesów. I tutaj od razu powiem że w sumie nie mam też nic przeciwko temu że ktoś jest katolikiem, protestantem, prawosławnym czy ateistą ale niech taki ktoś traktuje swoja wiarę/niewiarę jako sprawę prywatną/osobistą i niech nie włazi z tym na głowę innym.
    Tak że ja wcale nie twierdzę że nacjonalizm oraz świadomość narodowa jest tylko i wyłącznie zła.
    I sumie ma pan rację z rozróżnianiem nacjonalizmu i szowinizmu, niestety kojarzenie tych dwóch ideologii i twierdzenie że jest to jedno i to samo jest Polakom(i nie tylko) wbijane do głowy już od urodzenia, po przez wychowanie, szkołę, medialną propagandę, pamiętam jak w szkole „nauczycielka” „historii” tłumaczyła czym jest nacjonalizm, patriotyzm, szowinizm, faszyzm, rasizm no i oczywiście stwierdziła że nacjonalizm, rasizm, szowinizm i faszyzm to jedno i to samo a patriotyzm to jedynie lajtowa odmiana nacjonalizmu.

  13. grzanek says:

    Palmer, daj chociaż znak, że żyjesz i wszystko w porządku.
    _____
    Jak mawiał Mark Twain” „Informacje o mojej śmierci są mocno przesadzone. „. O mojej też.
    Niestety konta pocztowe, których używałem do kontaktu z Panem przepadły w momencie, kiedy operator zażyczył sobie potwierdzenia tożsamości SMS-em, uniemożliwiając mi dostęp bez tej autodenuncjacji.

Dodaj komentarz