Janusowe oblicze Davida Duke’a

Publikuję gościnnie tekst autorstwa grzanka. Tekst zawiera omówienie świadomych bądź nieświadomych przekłamań, jakich dopuszcza się dr David Duke odnośnie stosunków polsko-niemieckich, charakteru agresji hitlerowskich Niemiec na Polskę i charakteru drugiej wojny światowej. Tekst ten powinien uczulić czytelnika na to, że mogą istnieć powiązania dr D. Duke’a z rewizjonistycznymi ośrodkami niemieckimi. W żadnym razie nie powinien poniższy tekst posłużyć za pretekst do całościowego zanegowania pracy dr D. Duke’a, szczególnie – w kwestii demaskowania przez dr D. Duke’a roli żydowskich szowinistów (także przedsyjonistycznych) w zniewalaniu, eksploatowaniu i niszczeniu narodów na całym świecie oraz wzniecaniu konfliktów na tle etnicznym poprzez planowe forsowanie multikulturalizmu i imigracji.

Janusowe oblicze Davida Duke’a

Słowo wstępne.

Osoba dra Davida Duke’a, amerykańskiego historyka i polityka, jest odbiorcom z kręgów narodowo-patriotycznych zapewne dobrze znana.
Autor takich
worldwide bestsellers – jak sam je określa – jak My Awakening czy Jewish Supremacism, stanowiących swojego rodzaju biblię dla osób zgłębiających tematykę wpływu syjonizmu i żydowskiego szowinizmu (rabinicznego judaizmu?) na bieg światowej polityki, doczekał się wszak polskojęzycznego (już raz usuniętego) kanału na youtube. Jest to osoba bezwzględnie potępiana i „ostracyzmowana” w mediach głównego nurtu, wielce zaś ceniona w środowiskach określanych fałszywie i z pogardą jako „antysemickie”, nad którą słów zachwytu nie szczędzą takie tuzy „ruchu ” jak np. dr Kevin MacDonald, profesor psychologii z California State University, twórca trylogii The Culture of Critique analizującej judaizm i mentalność żydowską z punktu widzenia psychologii ewolucyjnej. Oprócz MacDonalda, w jego codziennych audycjach w Rense Radio Network goszczą też m.in. tacy anty-syjoniści ze stopniami naukowymi, jak prof. Pattrick Slattery, dr James Thring czy dr Bob Twain, poza tym znani działacze, jak Adrian Salbuchi czy Ken O’Keefe. Mówi się o nim, że dla rozpowszechniania wiedzy o potędze żydowskiego lobby w USA oraz na całym świecie – i zgubnych dla gojów skutkach tejże – zrobił więcej niż ktokolwiek inny. Jak (jego własnym głosem) mówi jeden z przerywników w jego audycji – jego materiały wideo na portalu youtube obejrzało już kilka milionów osób (dokładnie 6.599.192 – stan na 10 stycznia 2013, godz. 00:30), a za godne polecenia (przycisk podoba mi się) uważa je przeciętnie ponad 90% oglądających. Jego prezentacje są chętnie linkowane także w polskim Internecie, na stronach o zabarwieniu patriotycznym. Na jego materiały powołuje się wielu internautów, o czym – wg niego samego – świadczy liczba tłumaczeń i przeróbek jego nagrań i wystąpień publicznych z jego udziałem (ok. 74.000 wyników dla zapytania „david duke” na youtube). Na początku niemal każdej swojej audycji podkreśla, iż głęboko wierzy w prawo każdego narodu (ludu) do niepodległości, zachowania swojej unikalnej charakterystyki, pielęgnowania swoich wartości, dziedzictwa, tradycji, w to, że żaden naród nie powinien być wykorzystywany i krzywdzony przez inne. Rozstrzygnięcie tego, jak mają się owe patetyczne w tonie deklaracje do rzeczywistości, czy dr Duke jest w istocie autentycznym (acz albo – bardzo naiwnym, albo – przejawiającym skrajną ignorancję w sprawach europejskich) bojownikiem o wolność, czy też może cynicznym kłamcą i hipokrytą – tytułowym Janusem o dwu twarzach, autor pozostawia czytelnikowi.

David Duke jawi się jako ikona współczesnego anty-syjonizmu i anty „żydo-szowinizmu”. Jest idolem/wyrocznią dla nieprzebranych rzesz internautów, którzy trafili (przynajmniej we własnym mniemaniu) na właściwą ścieżkę w poszukiwaniu odpowiedzi na pytanie: „Kto rządzi światem?”. No właśnie – czy aby do końca właściwą? To, o czym przeciętny (tj. taki, który poprzestanie na obejrzeniu kilku, kilkunastu, a w najlepszym razie [ci bardziej ambitni, władający angielszczyzną w stopniu umożliwiającym buszowanie po oryginalnym, anglojęzycznym kanale] wszystkich kilkudziesięciu wideo-produkcji) polski internauta nie wie, to m.in. fakt, że Duke – przytaczając za anglojęzyczną wikipedią (http://en.wikipedia.org/wiki/David_Duke) – był żonaty z niejaką Chloe Hardin, (prawdopodobnie niemieckiego pochodzenia; o ile autorowi pamięć służy, Duke zdradził w którejś z audycji lub wideo-prezentacji, że jego wybranka zaiste pochodzi zza Naszej zachodniej granicy), jego córki noszą imiona: Erika (zwł. to imię budzi nieprzyjemne konotacje) i Kristin. W swoich nagraniach posługuje się czasem niemieckimi terminami, wydaje się też, że jest w miarę za pan brat z mową Goethego (przynajmniej jak na jankesa). Samo w sobie nie byłoby to jeszcze niepokojące. Podejrzenia i pewien niesmak może już natomiast budzić fakt, że podczas studiów na Louisiana State University pikietował i urządzał na kampusie przyjęcia z okazji urodzin Adolfa Hitlera, był też znany z paradowania po kampusie w nazistowskim mundurze. Sympatyzuje (bądź sympatyzował) ponadto z Narodowodemokratyczną Partią Niemiec (NPD) – partią nacjonalistów i rewizjonistów (!), co musi budzić u polskiego odbiorcy uzasadniony niepokój – wykładnię dążeń jej członków czytelnik znajdzie np. w wywiadzie autorstwa śp. dra Ratajczaka (http://www.opcjanaprawo.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=1267:wywiad-z-wrogiem-&catid=153:nr-969-wrzesie-2007&Itemid=397).
W świetle powyższych faktów, zapewne nieprzypadkowo za swój azyl polityczny obrał sobie w 2009 roku Zell am See w Austrii, gdzie – już jako Ernst – nie Ernest (jego drugie imię) – Duke prowadził witrynę-sklep internetowy „Art By Ernst”, za pośrednictwem której sprzedawał swoje artystyczne fotografie Alp oraz ich fauny i flory. Teraz uwaga natury technicznej – dalsza, właściwa część artykułu została podzielona na sekcje na zasadzie: źródło (tekstowy zapis fragmentu audycji)
cytat (kursywa)tłumaczenie autorakrótki komentarz autora (wytłuszczenie).

  1. http://mediaarchives.gsradio.net/dduke/011713.mp3 (ok. 44:50):

He says: „Why are Gentiles needed?” (…) “They will work, they will plough, they will reap, and we will sit like an Effendi and eat.
That’s why Gentiles were created”. Now, this is part of the ruling coalition of Israel and yet our American government is not sponsoring any sort of sanctions against Israel. Could you imagine if the Germans did this? For God sakes.

Powiada on [Duke cytuje w tym miejscu byłego Naczelnego Rabina Sefardyjskiego Izraela i mentora fundamentalistycznej partii Szas
nazwiskiem Owadia Josef (
http://pl.wikipedia.org/wiki/Owadia_Josef; http://www.rp.pl/artykul/552823-Rabin–goje-zyja-po-to–by-uslugiwac-Zydom.html)
– przyp. aut.]: „Po co [potrzebni] są Goje? Będą pracować, będą orać, będą żąć, a my będziemy siedzieć niczym władca i jeść. Po to zostali stworzeni Goje”. Otóż słowa te wypowiada członek koalicji rządzącej w Izraelu, a mimo to nasz amerykański rząd nie wprowadza żadnych sankcji przeciwko Izraelowi. Wyobrażacie sobie, co by było, gdyby Niemcy tak zrobili? Na litość boską.

Zaraz, zaraz. A czy to przypadkiem nie Niemcy głosili coś z grubsza podobnego w latach 1933-1945? Przecież była mowa o „rasie panów” (Herrenvolk), coś o „podludziach” (Untermenschen). O tym, kogo niemiecka propaganda miała na myśli, Polacy przekonali się w toku wdrażania Generalnego Planu Wschodniego (http://pl.wikipedia.org/wiki/Generalplan_Ost).
Czy tylko autor zauważa w wypowiedzi Duke’a oczywisty paradoks? W następnym zdaniu Duke podmienia bowiem Niemców Francuzami i bodaj jeszcze paroma innymi nacjami. Próbuje, poprzez zastosowanie takiego zabiegu, stworzyć fałszywe wrażenie, jakoby hipotetyczna sytuacja, w której jakieś oficjalne czynniki niemieckie posługują się rasistowsko-szowinistyczną retoryką „rasy panów” była równoważna z analogicznym zachowaniem się Francji, czy Polski, i jakoby spodziewana ostra reakcja społeczeństw czy mediów wobec Niemiec w przypadku zaistnienia takiej sytuacji była hipokryzją. Otóż dr Duke przeoczył w tym miejscu pewien dość istotny szczegół. Nie można przecież stawiać znaku równości między niemieckim i francuskim szowinistą. Ciężar gatunkowy w pierwszym przypadku jest nieporównywalny z drugim, bowiem wiemy z historii, że Niemcy ową rasistowską retorykę – w przeciwieństwie do Francuzów czy Polaków – nie tylko głosili w przeszłości, ale i realizowali ją w czynie. Ów hipotetyczny skandal mógłby więc oznaczać, że w Niemczech budzi się na powrót sympatia do haseł pewnego malarza sprzed 80 lat.
0 lat.w Niemczech budzi się na powrót sympatia do haseł pewnego malarza sprzed ko-szowinistyczną retoryką Zrekapitulujmy więc: wydźwięk tej wypowiedzi Duke’a jest taki: „Wyobrażacie sobie, co by było, gdyby postąpili tak Niemcy?” – jak gdyby potępienie takiego zachowania było czymś złym i nieuzasadnionym (akurat w przypadku Niemców byłoby uzasadnione aż nadto).

  1. http://mediaarchives.gsradio.net/dduke/112612.mp3 (mniej więcej od 50 minuty, po pożegnaniu dra Slattery):

We launched the Second World War, a war that basically cost 54 million lives, ostensibly because Germany invaded parts of Poland and actually tried to free up the city of Danzig which was actually a German city, overwhelmingly German, that voted to go to its own country. And for that reason we went to war against Germany, since Germany had to be punished for this aggression.

Wywołaliśmy Drugą Wojnę Światową, wojnę która zasadniczo kosztowała 54 miliony istnień, pod pretekstem tego, iż Niemcy najechały części Polski, a faktycznie próbowały wyzwolić Gdańsk, który był de facto niemieckim miastem, w przeważającej mierze niemieckim, które głosowało za powrotem do swojej ojczyzny. I z tego oto powodu wypowiedzieliśmy Niemcom wojnę, ponieważ musiały zostać ukarane za tę agresję.

Kto tę wojnę wywołał doskonale wiemy, mimo żałosnych nieraz prób wskrzeszania rewizjonistycznych partactw (vide http://hotnews.pl/artpolska-295.html; http://histmag.org/forum/index.php?topic=1215.0) w stylu prowokacji gliwickiej (http://pl.wikipedia.org/wiki/Prowokacja_gliwicka).
A Gdańsk „głosował za powrotem do swojej ojczyzny” na tej samej zasadzie, wg której Kosowo opowiedziało się za „powrotem” do Albanii, aczkolwiek w Kosowie zmiany zaszły – naturalnie – na przestrzeni dekad, a nie – stuleci. Wybuch wojny był przesądzony już w obliczu klęski polityki
appeasementu wobec imperialistycznych kroków III Rzeszy. Nikt nie mógł mieć złudzeń co do intencji Hitlera po tym, jak w hucpiarski sposób zignorował postanowienia Układu Monachijskiego, wprowadzając już do całych Czech (a więc nie tylko Sudetenlandu) swoje wojska i tworząc z tego państwa swój tzw. Protektorat (zaś Słowacja z faszystą Tiso była de facto państwem marionetkowym wobec III Rzeszy). Na dobrą sprawę, genezy wojny można dopatrywać się już w Rapallo (1922) i Locarno (1925). Linia Zygfryda nie powstała w celach pokojowych, a artyleria przeznaczona do niszczenia fortyfikacji nie mogła być zaplanowana do użycia wobec Polski, która poza nielicznymi wyjątkami, takich umocnień (gdzież było Wiźnie do linii Maginota?) zwyczajnie nie posiadała. Wobec powyższego, imputowanie słuchaczom, że to rzekomo zacietrzewiona postawa beckowskiej dyplomacji II RP była winna wybuchu II WŚ jest czymś nieuczciwym lub zwyczajnie głupim. W kontekście posądzania Polaków o wybuch wojny, warto też poczytać o sponsorach NSDAP (http://www.kki.pl/piojar/polemiki/novus/hitler/hitl5.html).
„Dyskusyjną” niemieckość ziem, które III Rzesza miała ambicję zaanektować, pomińmy litościwym milczeniem.

  1. http://mediaarchives.gsradio.net/dduke/112712.mp3 (circa pierwszych 7 minut):

It’s no accident that the Bolshevik mass-murders, the greatest mass-murder in the history of the world, of this Earth get basically a free pass, yet all the attention is given to whatever crimes, war crimes or human rights violations that the national socialists committed in Germany. There is no mention of the war crimes committed by the Allies: Britain and then later the United States. We’ve launched the bombings of cities. Basically, we launched the campaign of civilian, mass civilian bombing which is by the way a violation of the Geneva convention, a violation of every articles of international relation. It wasn’t the Germans who started that. I know some of you are under that impression but it’s not true. In fact, Churchill in his own diaries talks about the fact that he bombed Berlin hoping that he would get the Germans to bomb back – believe it or not – London. For one reason was, was he wanted to stop the anti-war movement in London. There were lot of reasonable and decent Britishers [sic] who knew that this second world war would be horribly destructive of European mankind, that it would cost tens of millions of lives, destroy in valuable artworks, architecture and real human lives, cause enormous suffering. And – whatever the objectives were, whether you talk about the conflict that Germany had with Poland, or whether you talk about any other objective – those objectives were ridiculous in the weight of the human cost of these wars. Anything you would accuse the Germans of, would pale in comparison for the effect of the war itself. And ironically, Germany during the war tried to make peace proposal after peace proposal.
They tried to come to the bargaining table. Even early in the war, when they were basically on top, when people thought the war would last for decade and the prospects for Britain were very bad, Hitler was willing, and the Germans were willing to come to the peace proposals, peace tables, in fact they offered many, many proposals.
The second in command to the German high command was a man named Rudolf Hess. He was a deputy fuehrer of Germany (…) and he literally flew solo from Germany to Great Britain, which was an actual… by himself, that was actually aeronautical feat and a dangerous feat in itself. He parachuted out into the land of his enemy trying to bring peace proposals and trying to offer the proposals that the German government was trying to make to the West to try to end this conflict. This was in the Phoney War, this was before there were huge numbers of casualties, before the destruction of so many American (?) cities, before the onslaught of the war which created obviously tens of millions of more victims to communism and the prisons of Eastern Europe. (…) So they tried to make peace and there was no peace, and 54 million people died. (…) And the Germans thought that they could trade and simply do a barter system, where you don’t have to trade the commodities or the goods and services into golden in back and give it the “Jewish tax” so to speak. (…) The Germans didn’t even go on war-time economy until 1941. In a way, as far as the German well-being is concerned, hardly anybody (?) can be faulted for that.
The Allies went on a war-time economy years earlier. We basically started going on war-time economy even in America in ’39.

Nie jest dziełem przypadku, że masowe zbrodnie bolszewickie, największa masowa zbrodnia w historii świata, w historii Ziemi, praktycznie przechodzi bez echa, za to jakimkolwiek zbrodniom, zbrodniom wojennym czy pogwałceniu praw człowieka, jakie popełnili niemieccy narodowi socjaliści, poświęca się całą uwagę. Nie wspomina się o zbrodniach wojennych popełnionych przez Aliantów: Wlk. Brytanię a potem też Stany Zjednoczone. Zapoczątkowaliśmy [jako Alianci – przyp. Aut.] bombardowania miast.
W gruncie rzeczy, zapoczątkowaliśmy całą kampanię masowych bombardowań cywilów, co – nawiasem mówiąc – stanowi pogwałcenie konwencji genewskiej, wszystkich artykułów [z jakichkolwiek uregulowań prawno-międzynarodowych – przyp. Aut.] dot. stosunków międzynarodowych.
To nie Niemcy to zaczęli. Wiem, że niektórzy z was odnoszą takie wrażenie, ale to nieprawda. Prawda jest taka, że Churchill w swoich własnych pamiętnikach mówi o tym, iż zbombardował Berlin w nadziei na to, że Niemcy w odpowiedzi zbombardują – wierzcie lub nie – Londyn. Jednym z powodów było to, iż chciał powstrzymać ruchy pacyfistyczne w Londynie. Było wielu rozsądnych i porządnych Brytyjczyków, którzy wiedzieli, że ta druga wojna światowa będzie straszliwie niszczycielska dla Europejczyków, że będzie kosztowała miliony istnień oraz zniszczenie dzieł sztuki, architektury i samych żyć ludzkich, że spowoduje olbrzymie cierpienie. I – jakiekolwiek by nie były [jej] cele – czy mówimy o konflikcie Niemiec z Polską, czy o jakichkolwiek innych celach – były one śmieszne w stosunku do kosztów w ludziach, jakie niosły z sobą te wojny. Wszelkie zarzuty jakie można by mieć pod adresem Niemców bledną w porównaniu z efektami samej wojny.
Niemcy, o ironio, podczas wojny wielokrotnie próbowały paktować.
Próbowały usiąść przy negocjacyjnym stole. Nawet na początku wojny, kiedy w gruncie rzeczy byli górą, kiedy ludziom zdawało się, że wojna będzie trwać dekadę, a perspektywy Brytyjczyków nie rysowały się różowych barwach, Hitler i Niemcy były gotowe paktować. W rzeczywistości składali bardzo wiele propozycji pokojowych. Drugą osobą po Hitlerze w dowództwie niemieckim był Rudolf Hess. Był zastępcą przywódcy Niemiec, i dosłownie poleciał samotnie do Wlk.
Brytanii, co było… samemu, co właściwie stanowiło nie lada wyczyn lotniczy, niebezpieczny per se. Wyskoczył na spadochronie na terytorium wroga, chcąc przywieźć propozycje pokojowe i chcąc przedstawić propozycje, które rząd niemiecki próbował czynić Zachodowi, by zakończyć ten konflikt. Miało to miejsce jeszcze podczas Dziwnej Wojny [vel wojny siedzącej, tudzież śmiesznej – przyp. Aut.],
zanim pojawiły się wielkie liczby ofiar, przed zniszczeniem tak wielu amerykańskich [??? – najprawdopodobniej Duke miał na myśli miasta europejskie] miast, przed apogeum nawały wojennej, która oczywiście pociągnęła za sobą kolejne dziesiątki milionów ofiar komunizmu
i więzień Europy Wschodniej. (…)
Tak więc próbowali zawrzeć pokój, ale ten nie nastał i zginęły 54 miliony ludzi. (…) Niemcy myśleli, że mogliby handlować i zwyczajnie wprowadzić system barterowy [handel wymienny – przyp. Aut.], w którym nie trzeba by było wymieniać towarów tudzież dóbr i usług na złoto i w ten sposób płacić „żydowskiego podatku”, że tak
to ujmę
. (…) Niemcy nawet nie przestawiły się na gospodarkę wojenną aż do 1941 roku. W pewnym sensie, jeśli idzie o dobrobyt Niemców, mało kogo można za to winić.
Alianci przestawili się na gospodarkę wojenną lata wcześniej. W gruncie rzeczy zaczęliśmy się na nią przestawiać, nawet w Ameryce, (już) w roku 39.

Najwidoczniej dr Duke nigdy nie słyszał o alternatywnej cezurze wyznaczającej początek II WŚ, mianowicie o bombardowaniu Wielunia (http://pl.wikipedia.org/wiki/Bombardowanie_Wielunia), nigdy nie widział słynnego zdjęcia Kazimiery Kostewicz klęczącej nad zwłokami swojej siostry – ofiary zbrodniczego tzw. strafingu Luftwaffe, wymierzonego w bezbronnych, cywilnych polskich uchodźców (http://pl.wikipedia.org/w/index.php?title=Plik:Polish_victim_of_German_Luftwaffe_action_1939.jpg&filetimestamp=20081214023720), nie natknął się na informacje o bombardowaniu Warszawy od pierwszych dni wojny (http://pl.wikipedia.org/wiki/Obrona_Warszawy_%281939%29) czy nalotach na Frampol (http://pl.wikipedia.org/wiki/Bombardowanie_Frampola) , o zbrodni w Palmirach (http://pl.wikipedia.org/wiki/Zbrodnia_w_Palmirach), „krwawej niedzieli” i późniejszej pacyfikacji Bydgoszczy (http://pl.wikipedia.org/wiki/Niemieckie_represje_wobec_ludno%C5%9Bci_Bydgoszczy_%281939%29) czy o zbiorowych mordach SS, Einsatzgruppen, ale i Wehrmachtu (co warto odnotować, gdyż obala to mit szlachetnego szeregowego niemieckiego żołnierza nie-nazisty) w Boryszewie, Ciepielowie, Majdanie Wielkim, Serocku, Szczucinie, Śladowie, Torzeńcu, Uryczu, Zakroczymiu, Zambrowie czy Złoczewie (http://pl.wikipedia.org/wiki/Kategoria:Zbrodnie_niemieckie_w_kampanii_wrze%C5%9Bniowej).
Przykłady można by mnożyć jeszcze długo (
http://pl.wikipedia.org/wiki/Kampania_wrze%C5%9Bniowa#Zbrodnie_Wehrmachtu; http://pl.wikipedia.org/wiki/Zbrodnie_niemieckie_w_Polsce_%281939-1945%29#Zbrodnie_w_czasie_kampanii_wrze.C5.9Bniowej ) . Jakież to „dziesiątki milionów ofiar komunizmu” ma Duke na myśli? Może tych 27 milionów Sowietów zamordowanych skrytobójczo przez Stalina podczas kurtuazyjnej, turystyczno-krajoznawczej wizyty wojsk Hitlera rozpoczętej 22 czerwca 1941 roku? Co do ostatniego podkreślenia – no tak, jacy ci Niemcy byli biedni. Oni tylko „walczyli o pokój”. No i chcieli zrobić całej Europie dobrze, w sensie zmiany systemu ekonomicznego. Czyżby pierwowzór UE, a w każdym razie próba jego urzeczywistnienia, zaistniała jeszcze za czasów „kaprala z wąsem”, zanim ktokolwiek usłyszał o Adenauerze?

  1. D.
    Duke,
    Jewish Supremacism. My awakening to the Jewish question, Free Speech Press, Covington (LA) 2002, s. 312:

It would be far more appropriate to describe the entire Second World War as a Holocaust, rather than simply the sufferings of the Jews. The bombing and burning of Europe’s most beautiful cities and artworks, the death of tens of millions of the bravest and fittest young men, and the ruthless uprooting, starvation, rape and murder of tens of millions of innocent civilians from all nations and ethnic groups of Europe — that was the greatest Holocaust the world has ever known. The civilized world will feel the cultural and genetic effects of the Second World War for many generations to come.

Dalece bardziej odpowiednim byłoby określanie mianem Holokaustu całej II Wojny Światowej, zamiast cierpień samych tylko Żydów. Zbombardowanie i spalenie najpiękniejszych miast i dzieł sztuki Europy, śmierć dziesiątków milionów najdzielniejszych i najsprawniejszych młodych ludzi i bezlitosne wyplenianie, głodzenie i gwałcenie dziesiątek milionów niewinnych cywili wszystkich nacji i grup etnicznych Europy – to był największy Holokaust jaki widział świat. Cywilizowany świat będzie odczuwał kulturowe i genetyczne skutki drugiej wojny światowej jeszcze wiele pokoleń.

Szkoda tylko, że dr Duke zapomina (albo nie wie, bo o celowe manipulowanie chyba nie można go posądzić…?) kto był odpowiedzialny za wybuch wojny, kto był sprawcą, a kto katem, i jakie były proporcje strat po obu stronach. I czy doprawdy wszystkie nacje? Ileż to milionów cywilnych obywateli straciła taka Hiszpania, a ile – ot choćby nawet – Wielka Brytania? Gwoli przypomnienia – Polska straciła z rąk samych tylko niemieckich turystów 3 miliony etnicznie jej właściwych mieszkańców. Wybielając Niemców, dr Duke zapewne nie zaprzątał sobie głowy takimi drobiazgami, jak np. masakra w Gardenslegen (http://en.wikipedia.org/wiki/Gardelegen_%28war_crime%29), gdzie Niemcy – w obliczu oczywistej klęski – nadal mordowali cywilnych podludzi. Poznawszy retorykę doktora, chyba bez ryzyka „pudła” można przypuszczać, że próbowałby odeprzeć ów argument znaną już „logiką” w rodzaju: „to była jedynie zemsta za Drezno”. Zemstą za co – w takim razie – były akty barbarzyństwa z poprzedniego ustępu?

  1. Ibid.:

The British Prime Minister, Neville Chamberlain, put it succinctly when he said the German-Polish border dispute wasn’t worth the blood of one English grenadier.

Brytyjski premier Neville Chamberlain ujął to treściwie, gdy powiedział, że niemiecko-polski spór graniczny nie jest wart krwi choćby jednego angielskiego grenadiera.

Czy spór graniczny naprawdę znamionuje to, że już 9 dnia inwazji (i że w ogóle) zagony pancerne agresora podchodzą pod stolicę państwa napadniętego? Czy doszłoby do IV rozbioru Polski (z zaborem ziem rdzennie polskich, na których stopa niemiecka [w większej liczbie] nigdy nie postała – dodajmy), gdyby faktycznie szło Niemcom wyłącznie o drobne korekty granic?

  1. Ibid.:

Seeking to end the 20-year Polish subjugation of eastern German territory, Germany had invaded Poland. At that point, it was a border war, with minimal loss of life and little bombing of cities or civilians.

Starając się zakończyć trwające 20 lat polskie zniewolenie terytorium wschodnich Niemiec, Niemcy napadły Polskę. Wówczas była to jedynie wojna graniczna, z minimalnymi stratami w ludziach z niewielką skalą bombardowań miast i cywilów.

No tak, bo ci wredni Polacy okupowali odwiecznie pruskie: Warszawę i Gniezno. Odnośnie „wojny granicznej” i „minimalnych strat wśród ludności cywilnej” – patrz wyżej.

  1. Ibid., s. 313:

In many nations there were those who wanted war. There were Germans looking to the east for Lebensraum; Poles, who would rather have war than give back their Versailles-expropriated German territory.

Pośród wielu narodów byli tacy, którzy chcieli wojny. Byli Niemcy szukający Lebensraumu [przestrzeni życiowej – przyp. Aut.] na wschodzie; Polacy, którzy prędzej poszliby na wojnę, aniżeli oddali ziemie odebrane w Wersalu Niemcom.

Co do Lebensraumu – pełna zgoda. Zaryzykować by można nawet stwierdzenie, że afirmanci poszukiwania owegoż Lebensraumu na wschodzie (ot przypadek, wszak Drang nach Osten to wymysł verdammte polnische Untermenschen) wcale nie byli tak nieliczni jak mogłyby to sugerować słowa Duke’a – summa summarum ktoś przecież tych nazistów w roku 1933 wybrał (przy drobnej pomocy Grubego Hermanna i kozła ofiarnego w postaci biednego van der Lubbe [http://pl.wikipedia.org/wiki/Po%C5%BCar_Reichstagu] ) i z ich programem zapoznać się musiał. Jak „niemiecka” była ot taka Wielkopolska (nomen omen), pokazali już poznaniacy w latach 1848 oraz 1918-1919 (http://pl.wikipedia.org/wiki/Powstanie_wielkopolskie).
Ruch Autonomii Śląska, z kolei, musi mieć spore trudności z wytłumaczeniem potomkom
powstańców śląskich (http://pl.wikipedia.org/wiki/Powstania_%C5%9Bl%C4%85skie), że (podobno) nie są żadnymi tam Polakami, a Ślązakami (zarówno z pierwszym, jak i drugim nie sposób się nie zgodzić).

  1. Ibid.:

We Americans, along with British, Germans, French, Poles, Russians, Italians, and others slaughtered millions of European women and children, killed and maimed our young men, and burned our most sacred works of beauty in our European cradle of culture and civilization.

My Amerykanie, wspólnie z Brytyjczykami, Niemcami, Francuzami, Polakami, Rosjanami, Włochami i innymi wymordowaliśmy miliony europejskich kobiet i dzieci, zabili i okaleczyli naszych młodzieńców i spalili nasze najświętsze dzieła piękna w naszej europejskiej kolebce kultury i cywilizacji.

Mam dla szanownego pana Duke, posiadającego stopień – przypomnijmy, bo i sam zainteresowany lubi tym argumentem szermować–PhD in history, pewną propozycję: może niech każdy mówi sam za siebie. Autor, przykładowo, jako Polak, do współodpowiedzialności za wymordowanie (przy rzekomym udziale jego rodaków) milionów cywilów jakoś dziwnym trafem się nie poczuwa.

Posłowie

Przywołując raz jeszcze pytanie postawione na końcu wstępu do niniejszego artykułu, i biorąc pod uwagę tę drugą ewentualność, warto zastanowić się nad wartością merytoryczną reszty twórczości omawianego historyka lub może raczej jeszcze skrupulatniej niż dotychczas przyglądać się źródłom, przypisom i przysłuchiwać argumentacji. Nie jest jednakowoż intencją autora podważanie całego dorobku Duke’a i negowanie doniosłości jego pracy w kontekście budzenia świadomości politycznej szerokich rzesz ludzi zainteresowanych, bądź zupełnie nawet dotychczas nie związanych z poruszaną przez niego problematyką. Istnieje wszak i pierwsza możliwość. Szkoda tylko, że fakt braku jakiegokolwiek odzewu ze strony doktora na wysłane doń listy poddaje ją cokolwiek w wątpliwość.

©Copyright by grzanek

2 Responses to Janusowe oblicze Davida Duke’a

  1. grzanek says:

    Addendum: w dzisiejszej audycji (http://mediaarchives.gsradio.net/dduke/041113.mp3) – przykro o tym pisać – skądinąd b. szacowny prof. Kevin MacDonald powielił antypolskie „kłamstwo oświęcimskie” nt. rzekomego sprawstwa Polaków w mordzie Żydów w Jedwabnem. Poza tym audycja ta warta jest odnotowania także ze względu na to, że chyba po raz pierwszy podjęto w DDS* w takiej rozciągłości tematykę polską w ogóle, a już na pewno jest ona bezprecedensowa z uwagi na podniesienie sprawy relacji polsko-żydowskich. O Jedwabnem mowa jest przy okazji – znanej, jak widać, również w Stanach – sprawy prof. Jasiewicza.
    Pozdrowienia dla Redakcji.

    * – David Duke Show

  2. grzanek says:

    http://www.davidduke.com/?p=39235

    Proszę zwrócić uwagę na dość frywolną „interpretację” Duke’a: „Jewish behavior is the cause of Antisemitism, and their actions are the primary cause why [so many] Poles participated in anti-Semitic pogroms during World War II, [a leading Polish academic] has said.”

    Podkreślenia (nawiasy) moje. Tutaj z kolei jest oryginał artykułu Jasiewicza: http://gazetawarszawska.com/2013/04/05/zydzi-byli-sami-sobie-winni-w-edycji/

    Zauważmy, że w „recenzowanym” przez Duke’a artykule nigdzie nie pada sformułowanie o jakiejś nadzwyczajnej liczebności polskich partycypantów w antyżydowskich pogromach.

    Zastanówmy się teraz nad możliwym celem tej żonglerki słownej Duke’a. Znamy jego afiliacje z niemieckimi szowinistami i rewizjonistami. Są ludzie (jedym z nich – o ile pamięć mnie nie zawodzi – jest prof. Wolniewicz), którzy sugerują, że kampania antypolska obliczona na wymuszenia na Polsce zapłacenia haraczu w wysokości min. $65.000.000.000 (vide m.in. sekretarz generalny World Jewish Congress, Israel Singer i jego niesławne przemówienie na zjeździe WJC w Buenos Aires w 1996 r.) jest ostatnimi czasy coraz ściślej sprzęgana z przenoszeniem winy za holokaust z barków Niemców (obecnie politpoprawnie: nazistów) na nie tyle już poszczególnych rzekomych polskich kolaborantów w zbrodniach na Żydach, co na cały Naród Polski sensu largo.

    Mając to na uwadze, z tym większą łatwością dostrzeżemy, że za tą duke’owską ekwilibrystyką werbalną może (ale – przynajmniej teoretycznie – nie musi) stać chęć powielania antypolskiego (a pro-niemieckiego – dodajmy dla jasności) „kłamstwa oświęcimskiego” (stosując retorykę samych twórców tego semantycznego potworka), jakoby Polacy byli „zoologicznymi antysemitami”, którzy ten swój antysemityzm „wyssali z mlekiem matki” i jakoby przypadki przemocy Polaków wobec Żydów w okresie II WŚ były nie marginalne, a wręcz liczne. Na marginesie, cały artykuł Jasiewicza bazuje na kłamstwie, że sprawcami w Jedwabnem byli Polacy. Duke imputuje tu wprost jakąś masową falę antyżydowskich pogromów w wykonaniu Polaków, która miała mieć rzekomo miejsce podczas niemieckiej okupacji Polski. Znając stan świadomości przeciętnego Amerykanina (patrz wspomniana wyżej kampania antypolska; również: casus Barracka Obamy i nagrody dla Jana Karskiego, paszkwil Debbie Schlussel), można z dużym prawdodpodobieństwem przyjął, że ów sofizmat bazował na: http://pl.wikipedia.org/wiki/Argumentum_ad_auditorem .

    Drugim tanim chwytem erystycznym, którym Duke się tu posługuje (drugie „podkreślenie”) jest http://pl.wikipedia.org/wiki/Argumentum_ad_verecundiam – vide „wiodący polski uczony” („a leading Polish academic”), co ma wywołać wśród amerykańskiej (niezbyt wymagającej) widowni wrażenie, że Jasiewicz formułuje jedynie przekonanie ludu polskiego, werbalizuje to, co każdy Polak rzekomo myśli. Przemilcza tu jednakże dość istotny fakt, że do niedawna (czyżby?) Jasiewicz (sam zainteresowany pisze o tym w zalinkowanym artykule) był sam piewcą antypolskich kłamstw i uczestnikiem antypolskiej kampanii, w którą wpisuje się „bicie się w pierś” za nieswoje grzechy – co czynił Jasiewicz.

    P.S. Odpowiedź prof. MacDonalda na e-mail z wyjaśnieniami:

    „Hi: I simply don’t know enough about the situation to state firmly who killed the Jews at Jebwabne. I do know that the relative culpability between Germany and Poland on anti-Jewish actions and attitudes continues to be an issue.

    http://rt.com/news/merkel-zdf-uwazam-rze-nazi-holocaust-ww2-victim-580/ (warto odnotować! – grzanek)

    It seems to me reasonable that Poles would have had negative attitudes about Jews, including the reasons I mentioned on the Duke show (particularly Jewish collaboration with the USSR and greeting the Soviet invaders, activities against the Polish resistance). As an evolutionary psychologist, I am not surprised if these perceptions broke out in violence at times.”

    W taki oto sposób kłamstwo jedwabnieńskie jest uprawdopodabniane nawet w oczach światłych i uczciwych ludzi.

Dodaj komentarz