Dmowski kontra myśl konserwatywna i regres polskiej myśli narodowej

Roman Dmowski

Roman Dmowski – konserwatysta?

Poniższy tekst jest recenzją i komentarzem do opracowania p. K. Rękasa, opublikowanego p.t. Dmowski ugodowiec na portalu prawica.net

Autorowi należy się szacunek za pracę włożoną w opracowanie tekstu. Wartość opracowania wynika z prezentacji obszernego materiału i trafnego odniesienia do bieżącej sytuacji politycznej. W tym kontekście zadziwia (nie po raz pierwszy w przypadku wartościowego tekstu Autora) niska nota anonimowych oceniających. Nota nie poparta słowem uzasadnienia. Zastanawia, skąd się bierze na dość elitarnym i niszowym portalu grupa osób niezdolnych do prawidłowego wartościowania określonych tekstów. Przypadłość lokalnej społeczności dotyczy bardzo konkretnego spektrum tekstów wartościowych. Akurat tych najbliższych zdrowej, zgodnej z realizmem i politycznym pragmatyzmem, idei narodowej.

Zgodnie z moimi przewidywaniami autor konkluduje, że Dmowski był niedojrzałym konserwatystą, który w porę „dojrzał”. Nie byłbym skłonny do przyznania, że istotnie Dmowskiego i wczesny ruch narodowy od konserwatystów dzieliła jedynie „zawiść i pycha”. Jeśli chodzi o szkoły myślenia, to zbieżność wniosków w wybranych zagadnieniach („konserwatyści nie poczuwający się do tradycji endeckiej, mimowolnie zmuszeni są do obrony dziedzictwa Dmowskiego, a więc i do formułowania ocen i krytyki zgodnej z jego ideą i szkołą myślenia”) nie oznacza jeszcze równoważności idei. Nie oznacza nawet ich bezpośredniego pokrewieństwa. W ramach dowodu służę cytatem:

(…) W tym związku z dawnemi, najdawniejszemi pokoleniami narodu widzę najwyższą sankcyę moralną postępowania w sprawach narodowych, sankcyę, która pozwala się przeciwstawić całemu pokoleniu dzisiejszemu, jeżeli się ono narodowym obowiązkom sprzeniewierza. Ta etyka pozwala zmniejszyć lub nawet zniszczyć dobrobyt, spokój i szczęście dzisiejszego pokolenia, jeżeli poświęcenie go jest potrzebne dla utrzymania ciągłości narodowego bytu, dla ocalenia tego, co nam pozostawiła przeszłość, dla rozwoju tego bytu w przyszłości. Ta etyka nie obowiązuje do myślenia w ten sarn sposób, jak myśleli ojcowie i te lub inne wielkie duchy narodu, ale do myślenia i postępowania tak, jak to jest potrzebne do zachowania i rozwoju i istoty narodowej całości, do przekazania przyszłym pokoleniom tego, co nam zostawili ojcowie, a czego pod grozą utraty lub zachwiania narodowego bytu roztrwonić nie wolno. (…)
R. Dmowski, Myśli nowoczesnego Polaka, Towarzystwo Wydawnicze, Lwów 1907, str. 237, rdz. VIII. PODSTAWY POLITYKI POLSKIEJ., I. PODSTAWY ETYCZNE.

Jeśli ktokolwiek potrafi podobne zalecenia wywieść z myśli konserwatywnej, zostanę konserwatystą. Nie jestem pewien, czy Dmowski „dojrzał” w sensie narodowym. Wydaje się raczej, że realia polityczne zmusiły go do zrezygnowania ze znaczącej części jego własnej idei – i przeróbki idei narodowej na dysfunkcjonalną, miotającą się między uniwersalizmem katolickim a egoistycznym interesem narodowym chadecję. Ten taktyczny kompromis ideologiczny mści się na polskiej szkole myśli narodowej do dziś. Dmowski nie przewidział tego, że kościół i jego dostojnicy mogą mieć interesy sprzeczne z polskim interesem narodowym (w istocie rzadko było inaczej, czego ukoronowaniem było poparcie głowy kościoła dla polskiej akcesji do Unii Europejskiej – czyli przyzwolenie na stopniowy demontaż państwowości polskiej w imię watykańskich mrzonek o „rechrystianizacji Europy”). Nie przewidział, że tożsamość narodowa to co innego niż tożsamość wyznaniowa (mimo, że w okresie międzywojennym istotnie zwykle tak było) – wskutek czego laicyzujące się społeczeństwo ma z ruchem narodowym coraz mniej po drodze – i jest od niego odpędzane przez nadających ton fanatyków katolickich (co ciekawe – zarówno w organizacjach młodzieżowych, jak i tych mocno wiekowych). Z tego zła wyrządzonego polskiej narodowej myśli politycznej naród polski do dziś nie może się podnieść.

Droga polskiego ruchu narodowego nie wiedzie, niestety dla wniosków Autora, ścieżką wydeptaną przez pokolenia konserwatystów. Widać to szczególnie wyraźnie dziś, kiedy konserwatyści są bezradni ideowo wobec narastającego kryzysu ekonomicznego i katastrofy demograficznej oraz laicyzacji społeczeństwa. Dodatkowy problem – szybkiego wynaradawiania, niszczenia kultury polskiej wskutek atrakcyjności konsumpcyjnej tandety oferowanej przez „globalną wioskę” również nie może być zażegnany przez konserwatyzm. Nie ma w nim bowiem idei scalającej społeczeństwo (konserwatyzm może jedynie przeciwstawiać się procesom rozkładowym, spowalniać je, ale nie ma siły ideologicznej pozwalającej na odwracanie już dokonanego rozkładu). Dlatego tak łatwo o sojusze konserwatywno – liberalne (a de facto – libertariańskie). Idea narodowa ze swej natury scala społeczeństwo. I dlatego prędzej czy później ruch narodowy będzie musiał się rozprawić z libertariańskimi dywersantami infiltrującymi jego szeregi. Idea libertariańska planowo atomizuje społeczeństwo, niszczy spójność narodową, niszczy więź wynikającą z ogólnonarodowej wspólnoty interesów ekonomicznych:

(…)Tak etyka narodowa jest podstawą etyki międzyludzkiej. W interesie moralnego postępu ludzkości musi być zachowaną i coraz szersze w duszy ludzkiej zdobywać podstawy, coraz większą w postępowaniu jednostki odgrywać rolę. Gdzie ona ginie, całe życie społeczne stopniowo się rozkłada, społeczeństwo się atomizuje, wszelkie węzły moralne się zrywają, wzajemne zobowiązania znikają i staje się homo homini lupus (p.e.1984: Czyli – „‚doskonała’ konkurencja wolnorynkowa”.). Pozbawione jej zbiorowiska ludzkie stają się bezwładnymi, anarchicznymi masami, czekającymi na obcego pana, który ujmie je w nowe karby nie moralnego, ale fizycznego przymusu. (…)
Źródło: Op. cit, str. 241

Podsumowując pozwolę sobie przewrotnie odwrócić wniosek (o ile prawidłowo tenże zidentyfikowałem) Autora. To myśl konserwatywna – mimo swej wiekowości jest niedojrzałą myślą narodową, a nie – narodowa niedojrzałą konserwatywną. Konstatacja to smutna, bo pokazuje regres polskiej myśli narodowej, jaki dokonał się jeszcze za życia jej twórców.